czwartek, 2 sierpnia 2018

jadalne chryzantemy

Lubię zapach chryzantem, taką balsamiczną gorycz pokrewną nagietkowi i pelargonii. Sprawdzam, przypominam sobie aromat liści, jeszcze zanim zakwitną. I oczywiście próbuję. Zwykle samo nadgryzienie starczy, żeby goryczy było zbyt wiele. Ale są też gatunki i odmiany łagodne, bardzo smaczne, nawet hodowane specjalnie jako warzywo. Tak jak złocień wieńcowy (Glebionis coronaria/Chrysanthemum coronarium). Jest uprawiany jako roślina ozdobna, a jego młode pędy są sprzedawane w azjatyckich sklepach spożywczych.




Poszukiwać smaku można również wśród odmian chryzantemy wielkokwiatowej (Dendranthema grandiflora/Chrysanthemum morifolium) i złocienia ogrodowego (Chrysanthemum indicum) - to bardzo popularne rośliny ogrodowe (i oczywiście cmentarne). Jadalne są ich kwiaty i młode liście, o ile uda się wśród setek odmian znaleźć te łagodniejsze.

Widać po nawiasach, że z chryzantemami jest pewien systematyczny problem, bo nie jest do końca rozstrzygnięte, czy wszystkie są złocieniami, czy tylko niektóre. Nazwy przez to trochę się plączą. Jeśli obawiacie się, że wśród tego zamieszania słownego i dużej zmienności roślin pomylicie się w rozpoznawaniu gatunków, albo czujecie zniechęcenie po kilku gorzkich rozczarowaniach, obejrzyjcie dokładnie roślinę na moich zdjęciach i spróbujcie ją kupić w wietnamskim sklepie, jeśli macie taki w pobliżu. Możecie też pokazać sprzedawcy nazwę: cải cúc.

Do kompletu koreańska nazwa złocienia wieńcowego to ssukgat, a japońska shungiku. Oswajanie tego ziółka w kuchni polecam zacząć właśnie od Japonii.




shungiku no mazegohan
(japoński mieszany ryż z chryzantemą)


100 g suchego ryżu
(u mnie zwykły brązowy, ale lepszy byłby krótkoziarnisty)
duża garść liści złocienia
łyżka jasnego sosu sojowego
łyżka mirinu
2-3 łyżki białego sezamu

Ryż ugotować według opisu na opakowaniu. Sezam uprażyć na suchej patelni na złoto. Liście wypłukać, sparzyć wrzątkiem i dokładnie odsączyć. Drobno pokroić. Wymieszać wszystkie składniki. Można traktować jak dodatek, albo lekkie danie.

8 komentarzy:

  1. jako, że mieszkam przy Alej Chryzantem to taki adres mnie zobowiązuje do wypróbowania przepisu ;)
    jadam przeróżne kwiaty, ale chryzantem jeszcze nie próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie spróbuję niedługo przygotować jeszcze jakiś przepis na chryzantemy. :)

      Usuń
  2. A złocień maruna? To co inne czy podobne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On głównie występuje jako Tanacetum, czyli wrotycz, inny rodzaj z astrowatych. Jadalny raczej tylko w dawkach przyprawowych, ze względu na gorycz. A nie chciałam wrotyczy mieszać do tematu też dlatego, że osobiście bardzo silnie reaguję na najmniejsze nawet dawki pospolitego i wykluczyłam go z kuchni (i apteczki) razem z najbliższymi krewniakami.

      Usuń
    2. Tujon zawiera, tylko młode i mało. Chociaż maruna pewnie mniej. No tak, z astrowatych. Ciągle mało wiem.

      Usuń
    3. O tujonie wiem, tylko wtedy piołun działałby podobnie, a z nim problemu nie mam. Po prostu wrotycz nie jest dla mnie, a rozumieć tego do dna nie muszę. ;)

      Usuń
  3. chryzantemy przepyszne

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy wpis, nie powiedział bym przed przeczytaniem, że chryzantema można normalnie jeść i nawet dobrze smakuje ;D byłem przekonany, że wykorzystuje się je zazwyczaj do dekoracji stołów czy też stroików np. takich https://candelle.pl/kategoria-produktu/kompozycje-nagrobne/z-chryzantem/ :D także czego nowego się dowiedziałem :)

    OdpowiedzUsuń