sobota, 17 listopada 2018

matka octu


W produkcji octu nie chodzi o skomplikowany przepis i precyzję wykonania, tylko zainicjowanie zjawisk, które są żywe, więc trochę nieprzewidywalne. Życie w słoju się toczy, a ja obserwuję zapach, powierzchnię, konsystencję, osad, czyli zwyczajnie przychodzę co jakiś czas pomieszać zawartość. Czasem jest leniwie, burzliwie, podejrzenie pojawienia się pleśni wzbudza mobilizację, albo powierzchniowy film zaskakuje czymś nowym. Potrafi w ciągu nocy z przezroczystej błonki zmienić się w sfałdowany kożuch, a po kolejnych kilku dniach prawie zniknąć. Czasem też pojawia się glut, dobry lub zły, a najczęściej brzydki.




Matka octowa jest najtrwalszym z biofilmów występujących na powierzchni octu. W przeciwieństwie do kożuszka fermentacyjnego, nie rozprasza się przy mieszaniu. Może przyjąć stałą formę dzięki zdolności bakterii do syntezy celulozy. Ma wyraźne warstwy i osiąga grubość kilku a nawet kilkunastu centymetrów. To właśnie włókna celulozowe stanowią budulec kolejnych przyrostów. Jej barwa zależy od samego octu - ta na zdjęciach została zdjęta z jabłkowego - często od spodu jest ciemniejsza, rdzawa lub brązowa.




Pojawienie się matki octu jest zjawiskiem korzystnym, tym bardziej, że może zostać wykorzystana do zaszczepiania właściwych bakterii na nowym nastawie. Nie jest to konieczne, ale bardzo przydatne przy surowcach uchodzących za trudno fermentujące (jak w moim occie z dyni) i kiedy wystąpi problem z niekorzystnymi rodzajami fermentacji.




Jednym z niepożądanych zjawisk jest śluzowacenie, które zdarza się również w kiszonkach i przy produkcji wina. Odpowiada za nie fermentacja mannitowa. Nastaw robi się mętny i gęsty, ciągnie się za łyżką cienką nitką, a owoce nie dają się nabrać. Zapach wprawdzie przypomina wtedy prawidłowy, lekko octowy, jednak z czasem nie nabiera kwasowości, pachnie ciągle sfermentowanymi owocami, chociaż się nie burzy. Na powierzchni tworzy się gumowata powłoka, tylko pozornie podobna do matki octowej. Zdarza się, że takie objawy ustępują samoistnie, w miarę rozwoju bakterii octowych, ale najczęściej ten proces tylko postępuje. Jeżeli fermentacja śluzowa nie jest zaawansowana, można podjąć się ratunku takiego nastawu, zakwaszając go żywym octem (nawet 1/4 objętości) i dodając matkę. Płyn się wyklaruje i ruszy zwykła fermentacja octowa. Albo i nie ruszy.




Tak wyglądał nastaw borówkowy, którego nie miałam okazji pokazać, za to posłużył później do zdjęcia prezentującego fermentację śluzową. Jego nie udało się uratować.

19 komentarzy:

  1. O, bardzo 'naukowy' wpis...
    Matka octu jest piękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda to ultra ciekawie, zastanawiam się czy matka octowa radzi sobie jakoś z przywrami https://konopiafarmacja.pl/blog/przywry-co-to-jest-i-dlaczego-jestesmy-na-nie-narazeni-objawy-i-leczenie-przywry-b258.html

      Usuń
  2. No proszę, a przez chwilę myślałam, że to kombucza, masz jakiś prosty sposób na zrobienie kombuczy? Mam jedną butelkę napoju o tej nazwie i producent zapewniał mnie, że mogę sobie zrobić w domu własnego grzyba właśnie z tego napoju, ale jakoś nie wiem... jak się za to zabrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka octowa i ta z kombuczy to tak podobne substancje, że nawet naukowcy maja różne zdania, co do tego, czy są tym samym. Nie próbowałam nigdy wystartować kombuczy bez niej, ale tak pisze o tym S.E. Katz:
      "Symbiotyczne kultury bakterii i drożdży można kupić lub uzyskać od innego hodowcy [...]. Można też wyhodować własne z pomocą komercyjnie dostępnych żywych kultur kombuczy. By uzyskać SCOBY [matkę], wlejcie butelkę kombuczy (najlepiej klasycznej, bez żadnych dodatków smakowych) do słoika z szerokim otworem, przykryjcie go tkaniną i czekajcie około tygodnia (w niskiej temperaturze - dłużej). Na powierzchni pojawi się kożuch. Są to właśnie symbiotyczne kultury zwane SCOBY."
      Czyli jeśli napój nie był pasteryzowany i zachował żywotność, powinno się udać. :)

      Usuń
    2. wygląd ten sam, a pewnie i właściwości podobne. Spróbuję podziałaś :) za wieść pięknie dziękuję.

      Usuń
  3. Jesteś królową octowania 😊 zjawiska żywe i nieprzewidywalne w kuchni są dla mnie bardzo ekscytujące. Czytałam zaciekawiona 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna matka octowa 😊 mnie czeka zlewanie octu gruszkowego. Pyszny!

    OdpowiedzUsuń
  5. witaj, właśnie w tym roku zrobił mi się ocet z jabłek kisielowaty, mam 30 litrów. Ma smak octu ale jest gęsty, co robić ? fermentacji nie ma czy go wylać ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, coś musiało pójść nie tak i się zepsuł. Trudno powiedzieć, jakie taki popsuty ocet ma właściwości i czy jest bezpieczny dla zdrowia, dlatego swój wylewam, jeśli zglutowacieje. Niestety.

      Usuń
    2. Unknow na facebooku doświadczeni octomaniacy poinstruowali mnie jak ratują octy: "Podgrzałam glutowaty roztwór ( miałam około 2 litry) do temp.70 stopni.Ostudziłam,rozpuściłam 2 łyżki cukru na szklankę wody i
      dodałam około 1/3 szklanki octu jabłkowego,nową matkę i zostawiłam do dalszej fermentacji."
      Często się udaje.Powodzenia przy następnych nastawach.

      Usuń
  6. A jakb opadna jablka i pojawi sie korzuch fermentacyjny to co robic? Nastaw ma dopiero dwa tyg ale stoi w cieplym miejscu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opis zupełnie zdrowego i właściwie gotowego do zlania octu. Chodzi o to, że wszystko działo się szybciej niż zwykle?

      Usuń
  7. Na occie który mam teraz kożuch pojawił się po tygodniu, myślałam. Że to pleśn.. taki biały nalot babelkujący. Ale zostawiłam. Teraz jest gruba biała warstwa... Porusza się jednostajnie przy delitanym poruszaniu słojem. Zwarta. Rozumiem, że to matka i można zlewać a matkę zostawić? Pierwszy raz robię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli daje się wyciągnąć w jednym kawałku, to matka i koniecznie zostawić. :)

      Usuń
  8. witaj, mam piekne matki octowe malinowe, co mozna jeszcze z nich zrobic oprocz nowego octu. Slyszalam ,ze robią kosmetyki

    OdpowiedzUsuń