piątek, 3 kwietnia 2015

mam fioła

Kwitną fiołki. Wspo­mi­nam więc, jak doro­bi­łam się naj­więk­szych zakwa­sów mię­śni nóg, rąk, grzbietu i brzu­cha na raz. I to nie były bie­gówki.

Wra­ca­łam pie­szo od den­ty­sty, zetrzy kilo­me­try. Na nie­za­sie­dlo­nej działce za roz­wa­lo­nym pło­tem bły­skało coś fio­le­towo pod war­stwą jesien­nych liści. Zebra­łam kilka gar­stek fioł­ków z myślą o jakimś dese­rze. A tro­chę dalej zna­la­złam miej­sce, w któ­rym fiołki two­rzyły murawę. Kwi­tły i pach­niały. Po jakichś dwóch godzi­nach wypa­dów i skło­nów mia­łam ser­decz­nie dosyć, a w tor­bie trzy litry kwia­tów, które z minuty na minutę opa­dały i wię­dły.


fiołek wonny, jadalne kwiaty fiołka, edible sweet violet, fiołki przepis, viola odorata


Cze­kało mnie jesz­cze dry­lo­wa­nie. Żeby dały się roz­go­to­wać na kon­fi­turę, trzeba było oddzie­lić płatki od zie­lo­nych czę­ści. Zeszło się. Zwa­żone prze­sma­ży­łam z taką samą ilo­ścią cukru i sokiem z cytryny – dla zacho­wa­nia koloru i zba­lan­so­wa­nia smaku. Najt­rud­niej­sze było dalej: powstał jeden sło­iczek. Jeden. Maleńki. Na osłodę przy zakwa­sach.


fiołkowy przepis, marmolada z fiołków, przetwory z kwiatów, jadalne kwiaty, fiołek wonny, viola odorata, sweet violet recipe


Małą część całych kwia­tów uto­pi­łam w cukrze pudrze. Wystar­czyło nie zakrę­cać sło­ika, aż prze­schły, żeby mieć pach­nący doda­tek do her­baty. Wpraw­dzie aro­mat raczej ginie w moc­nym napa­rze, ale kwiaty się otwie­rają pod wpły­wem wody i wyglą­dają znowu jak fiołki a nie małe upu­dro­wane pokur­cze.


fiołek wonny, jadalne kwiaty fiołka, edible sweet violet, fiołki przepis, viola odorata

2 komentarze:

  1. Fiołki <3 <3
    Ale chyba szkoda by mi było aż tyle zrywać. a dasz kiedyś spróbowac konfitury? plis plis plis?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie! Sezon trwa, więc kwiatów do jedzenia nam nie zabraknie. ;)

    OdpowiedzUsuń