Od kiedy przeprowadziliśmy się na wieś, Miasto czeka, Miasteczko jest dalej niż kiedykolwiek. Blisko jest Powiat. A niedaleko ratusza sklepik z ziarnami. Żyto, sorgo, gryka, wyka… Miałam w planie zebrać kiedyś nasion dzikiej wyki do eksperymentów, ale jedyne obiecujące ilościowo stanowiska jakie namierzyłam, były położone blisko dróg. Na razie mam kupną wykę siewną – całe 2,50 zł za kilogram.
Wyka siewna (Vicia sativa) to jadalna roślina strączkowa. Ma kuliste ziarna wielkością zbliżone do soczewicy. Rozpadają się na połówki, zupełnie jak groch. Uprawia się ją powszechnie, ale nie dla celów przemysłu spożywczego, tylko na paszę. Zielone części jedzą głównie przeżuwacze, nasionami karmi się drób. Szczególnie ujął mnie jeden opis. „Niezbyt smaczna, nie bardzo strawna, za to wyjątkowo pożywna.” Plotki głoszą, że jest zbyt gorzka dla koni – to zależy od odmiany, bo są takie pozbawione goryczy. A co do pożywności, zawiera tyle samo przyswajalnego białka, co soczewica, więcej od fasoli i grochu. Mówi się też, że może być szkodliwa, jednak większość odmian uprawnych zostało pozbawionych nie tylko gorzkiej wicjaniny, ale też problematycznych alkaloidów, żeby nawet przy sporych ilościach paszy nie szkodziły zwierzętom. Z kolei saponiny usuwa się w przygotowaniu razem z odlewaną wodą. Kto ciągle nieprzekonany, niech sprawdzi, że wyką jest także bób.
Żeby uzdatnić nasiona do spożycia, moczy się je w zimnej wodzie kilkanaście godzin, odlewa wodę (będzie mętna), i gotuje w dwóch etapach. Zalewa świeżą zimną wodą i gotuje przez godzinę, a potem odlewa (będzie ciemna) i zalewając ziarna nową – tym razem gorącą – wodą, gotuje znów godzinę. Tylko trochę więcej roboty niż z grochem, ale za to wykę trudniej przypalić. To wersja ostrożnościowa, bo odmiany sprawdzone wcześniej na sobie i łagodne w smaku można próbować preparować krócej.
Ugotowana wyka jest bardzo podobna w smaku do soczewicy i z powodzeniem może ją zastąpić we wszystkich potrawach. Bardzo dobrze łączy się z przyprawami, tak jak cieciorka, dlatego daje prawie nieograniczone możliwości przyrządzania.
chrupki z wyki
szklanka suchych nasion wyki
woda
łyżka oleju rzepakowego lub słonecznikowego
1/2 łyżeczki soli
drobno zmielone przyprawy: papryka, czosnek, tymianek, pieprz, nasiona kolendry, oregano
(lub ulubiona mieszanka – uwaga na sól w składzie!)
Nasiona namoczyć w przeddzień. Po kilkunastu godzinach moczenia odlać wodę, zalać od nowa zimną i gotować godzinę. Po tym czasie zagotować w czajniku wodę, wykę ponownie odlać, zalać wrzątkiem i znów godzinę gotować. Następnie odcedzić i osuszyć. Nasiona wymieszać z olejem i przyprawami – delikatnie, żeby nie zgnieść ziaren. Wysypać na wyłożoną papierem blachę; taka ilość powinna pokryć ją równomiernie pojedynczą warstwą. Piec 35–40 minut w 200 stopniach. Większość piekarników rozgrzewa się nierównomiernie, więc dobrze czasem chrupki przemieszać, zwłaszcza pod koniec pieczenia. Są gotowe, kiedy przyjemnie chrupią.
Ciekawe. Nie znam wyki ani sorgo.
OdpowiedzUsuńPewnie najlepiej znają je hodowcy gołębi, ale nie zupełnie od tej strony. ;)
Usuńsmaczne to to? byłabym zadowolona?
OdpowiedzUsuńZupełnie cywilizowane i pochrupawcze. Byłabyś.
Usuńfajny patent
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis.
OdpowiedzUsuń