Dla mnie Puszcza najpiękniejsza jest w kwietniu, ze swoimi dywanami z zawilców, rozwijającymi się dopiero liśćmi, wiosennymi grzybami i przylatującymi krętogłowami. Kiedy las nie jest taki nieprzenikniony dla oka, pokrzywy jeszcze sięgają kostek, a komarów nie ma.
śniadanie w Teremiskach
kostka twarogu półtłustego z OSM w Hajnówce
bochenek świeżego chleba
zioła:
rozetka wiesiołka spod kapliczki
szczaw ze skraju podmokłej łąki
krwawnik z cienia pod brzozą
nać dzikiej marchwi z miedzy sąsiada
podagrycznik i wyka z kępy obok żywopłotu
mniszek i przytulia z przychacia
ziarnopłon i kurdybanek wydobyte spod kęp zeszłorocznej trawy
Zioła dokładnie umyć. Mam na to biwakowy patent - kilkakrotne płukanie w woreczku strunowym. (Ten na zdjęciu jest gruby i wielorazowy, zrobiony z bioplastiku.) Jeśli rośliny są zapiaszczone, za każdym razem trzeba wyjąć je delikatnie z wody górą i wypłukać worek, w innym przypadku można odlewać je nieszczelnie zapinając torebkę. Na chwilę zostawić do przeschnięcia, a potem wszystkie liście i łodyżki drobno pokroić, wymieszać z serem. Gotowy ziołowy twarożek wyjadać skórką od chleba z menażki.
Smacznego! 😀
OdpowiedzUsuńChciałabym, chciała do tej puszczy na takie śniadanko :)
OdpowiedzUsuńŚniadanie zwyczajne, ale Puszcza wyjątkowa. <3
UsuńMoże kiedyś, bo ciągle mi nie po drodze w tamte okolice.
UsuńJak nadejdzie ten moment, służę całą bazą wiedzy. ;)
UsuńO tak! To najlepszy zestaw. Ja mam jeszcze mnóstwo wszewłogi.
OdpowiedzUsuńW tych okolicach na próżno szukać wszewłogi, ale będąc w Sudetach na pewno się za nią rozejrzę. :)
Usuń