Homiłki, czyli podsuszane kuleczki z twarogu i mięty, współcześnie podawane są z sosem śmietanowym lub w sałatce, a tradycyjnie marynuje się je w oleju. Łemkowie używali lnianego, konopnego i bukowego. O bukowym możemy pomarzyć, ale proszę, nie zalewajcie kulek oliwą z prowansalskimi ziołami. Do takich zestawień lepszy będzie inny miętowy ser, halloumi.
homiłki
1 kg pełnotłustego twarogu
2 łyżki suszonej mięty
świeży olej lniany lub konopny
sól
Twaróg ugnieść z miętą na jednolitą masę np. tłuczkiem do ziemniaków. Formować w dłoniach kulki o wielkości 2-3 centymetrów. Jeśli ser zbytnio klei się do rąk, można do masy dodać łyżkę masła. Homiłki rozkładać na blasze w niewielkich odstępach i suszyć w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach w temperaturze 75 stopni przez około godzinę. Zostawić na kilka godzin w temperaturze pokojowej do wystygnięcia i dalszego obsychania. Podawać skropione olejem lub przełożyć do słoika, lekko posolić i zalać olejem tak, by nie wystawały. Przechowywać w lodówce, zużyć w ciągu miesiąca.
Super! Koniecznie muszę zrobić, wpisuję na listę 👈
OdpowiedzUsuńjakie to ciekawe! :) chętnie wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńWyglądają apetycznie
OdpowiedzUsuńBossskie! Dziękuję, zaleję olejem lnianym :)
OdpowiedzUsuńW domu zyskały status ulubionej kibicowskiej przekąski. :)
OdpowiedzUsuńMają tak piękną nazwę, że koniecznie muszę je zrobić :)
OdpowiedzUsuńPolecam, a miła dla ucha nazwa to bliźniacze słowo ze swojskimi gomółkami. :)
Usuńcoś nowego
OdpowiedzUsuń