Pół roku wyskrobywania czasu spomiędzy notatek, tabelek i konspektów wykładów. Wyszkolili mnie, sprawdzili, (wkurzyli), certyfikowali i nareszcie wynurzyłam się - prosto w upał. Sprawdzam, czy umiem czytać książki i czy dym ogniskowy pachnie, jak dawniej.
Najpierw ruszyłam do Puszczy na maliny, spadające gwiazdy i piwo z trawą żubrową. Zanim zniknęły mi ze skóry ślady po tamtejszych krwiopijcach, już buszowałam po ziołowym ogrodzie na Wsi w poszukiwaniu neutralnych w smaku liści do wymyślanej na poczekaniu sałatki. Ale dlaczego właściwie liście miałyby być neutralne? Niech będą charakterne!
sałatka z melisy i kwiatów koniczyny
garść kwiatów białej i czerwonej koniczyny
bukiet melisy
kilka gronek czerwonych porzeczek
Zebrać najmłodsze kwiatostany koniczyny, które nie zaczęły jeszcze przekwitać. Koniecznie w bezpiecznym, czystym miejscu, bo nie będą myte, żeby nie stracić ich słodyczy. Melisę opłukać i oddzielić listki od łodyżek. Mogą pozostać mokre. Porzeczki oddzielić od szypułek i dodać w całości, albo jeszcze lepiej, rozgnieść widelcem, żeby utworzyły owocowy sos.
Słodkie kwiaty, cytrynowo-zielona melisa i kwaśne porzeczki smakują razem odświeżająco i lekko, w sam raz na upał.