Uszaki bzowe albo grzyby mun to klasyka zimobrania. Jadalna huba, której nie straszny styczeń, a nawet lekka odwilż powoduje wysyp owocników. Można je zbierać cały rok, jeżeli tylko jest wilgotno, suszyć na zapas i gotować świeże. Te rosnące u mnie na wsi są tak delikatne, że zwykle tylko je obgotowuję i dodaję do potraw na końcu, żeby nie tracić chrupkości.
babeczki ziemniaczane z uszakami bzowymi
przepis źródłowy: Smaczna Pyza
4 ziemniaki + 1/2 łyżeczki soli do gotowania
garść czy dwie świeżych lub namoczonych grzybów mun
cebula
pół puszki kukurydzy konserwowej
(a w sezonie zamiast tego 4–5 łyżek ziaren ugotowanej cukrowej)
100 g żółtego sera
2 jajka
1 łyżka sosu sojowego
ząbek czosnku
mielone przyprawy: pieprz, nasiona kolendry, papryka, gorczyca
(albo kupny pieprz ziołowy)
Ziemniaki, jeśli nie zostało żadnych z obiadu, ugotować w mundurkach w osolonej wodzie, obrać i rozgnieść widelcem albo przepuścić przez praskę. Grzyby krótko obgotować, maksymalnie 5 minut. Cebulę posiekać drobno, uszaki raczej grubo, czosnek wycisnąć, a ser zetrzeć na tarce. Wymieszać wszystkie składniki. Z powstałej masy formować niewielkie kulki np. za pomocą łyżki do lodów albo zwykłej łyżki i kłaść na wyłożoną papierem blachę. Mi wyszło 16 kulek. Piec w 180 stopniach z termoobiegiem przez 30 minut.
Ponieważ u mnie termoobieg nie ma programu grzania góra-dół, 20 minut podgrzewałam od dołu i 10 minut od góry.
Babeczki znikają zanim zdążą ostygnąć, nawet głęboką nocą.
O rzesz! Ziemniaczano - grzybowe? A to ci zaskoczenie :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na wczorajsze ziemniaki z obiadu.