sobota, 14 stycznia 2017

po włosku ale pod włos

No to jest stra­aaszne!
Emma, szczur teatralny

Dorzu­ca­jąc „Sekrety wiej­skich ziół” do koszyka pod­czas zaku­pów inter­ne­to­wych, wie­dzia­łam tylko, że to chyba pierw­sza książka o dzi­kiej włosz­czyź­nie dostępna u nas na rynku. Zapo­wia­dało się dobrze. Nie prze­wi­dzia­łam tylko jed­nego – rymów gra­ma­tycz­nych.




Taaak, sałatki – her­batki, kwit­nie­nia – wąt­pie­nia, licz­nie – komicz­nie, zje­dze­nia – uprze­dze­nia, goto­wane – przy­pra­wiane – pod­sma­żone – upie­czone… te kosz­marne rymo­wanki i na siłę dobrane cytaty zaj­mują mniej wię­cej trze­cią część działu prze­pi­sów, w sumie jakąś 1/6 książki. Rysunki motyli z ser­cami na skrzy­dłach, bie­dro­nek, wstą­żek i zastawy sto­ło­wej o pstro­ka­tych wzor­kach dosłow­nie na każ­dej stro­nie dodat­kowo drę­czą oczy. Nie są brzyd­kie, tylko tro­chę infan­tylne, ale rów­nie zbędne i cia­sno upchane, jak te wprawki lite­rac­kie.

Może wier­szyki to nie wina tłu­ma­cze­nia, może Włosi też mają swoją Czę­sto­chowę… Jed­nak tłu­ma­cza ciężko przy­ła­pać i spraw­dzić. „Jęcz­mień per­łowy” w tek­ście zamiast kaszy jesz­cze o niczym nie świad­czy, „kolba jęcz­mie­nia” to już gorzej, kiedy on aku­rat ma kłosy zło­żone, ale dla­czego w wier­szu Ray­monda Queneau Le char­don tytu­łowa roślina została aku­rat ostro­pe­stem, a nie ostem (niech­by nawet ostroż­niem)? W ogóle, z tego co wiem, utwór nie był dotąd publi­ko­wany po pol­sku, mia­łyby więc „Sekrety” przy­pad­kiem nie­ba­ga­telny wkład w histo­rię lite­ra­tury, gdyby nie to, że tego krót­kiego prze­cież wier­sza zamiesz­czono jedy­nie pozba­wiony zna­cze­nia frag­ment. 

Książka składa się ze zdaw­ko­wego wpro­wa­dze­nia, sied­miu roz­dzia­łów prze­pi­sów (na sałatki, risotta, zupy­/tar­ty­/pa­sty­/kremy, zapie­kanki i dania zasma­żane, sosy, nie­ty­powe połą­cze­nia, potrawy z leśnych roślin) oraz tablic pre­zen­tu­ją­cych gatunki. Nie tylko podział prze­pi­sów na kate­go­rie jest nie do końca jasny, są też inne utrud­nie­nia. Rośliny wystę­pują pod róż­nymi nazwami w prze­pi­sach i tabli­cach, więc jak ktoś nie wie, to nie od razu wpad­nie czy doczyta, że rukiew wodna i wodna rze­żu­cha są jed­nym i tym samym, tak jak poziom­ko­wiec i chru­ścina jagodna albo rokietta siewna i rukola. Do tego z 47 pol­skich dzi­kich roślin jadal­nych poja­wia­ją­cych się w prze­pi­sach, opi­sane na tabli­cach zostały tylko 32, z 18 śród­ziem­no­mor­skich roślin dzi­ko­ro­sną­cych, opisy zawie­rają 12, są za to dwie przed­sta­wione rośliny nie poja­wia­jące się w żad­nej potra­wie.


krytyczna recenzja, jadalne chwasty, paola mancini, opinia


Plusy:
* wło­skość recep­tur;
* prze­pisy z zasto­so­wa­niem gory­czela żmi­jow­co­wego, dzwonka rapun­kułu i kozi­brodu łąko­wego, mocny akcent na wyko­rzy­sta­nie lep­nicy roz­dę­tej;
* tablice opisują też ogólnie zastosowania kulinarne;
* cena – nową książkę można kupić za dychę;
* Ray­mond Queneau.

Minusy:
* brak wska­zó­wek, jak zmo­dy­fi­ko­wać potrawy z nie­do­stęp­nych w naszym kli­ma­cie roślin;
* zmar­no­wany poten­cjał ilu­stra­cji – szcze­gó­łowe gra­fiki przed­sta­wia­jące rośliny zostały zmniej­szone, ale rysunki bez prak­tycz­nego zna­cze­nia, jakieś łączki, grabki, garnki, pozo­stały duże;
* błędy i nie­ści­sło­ści: nie­wła­ściwe roz­róż­nie­nie morw, kotewka orzech wodny opi­sana jako roślina polna, rze­komo kwa­sko­waty smak sto­kro­tek, liście szcza­wiku podno­szące się przed desz­czem zamiast się opusz­czać (a wła­ści­wie skła­dać) itd.
* powta­rza­nie legend jako fak­tów – bo niedź­wie­dzie wcale czosnku niedź­wie­dziego nie jadają;
* nazew­ni­cze utrud­nia­nie;
* samo­dzielne ozna­cza­nie gatun­ków, nawet naj­mniej ryzy­kow­nych, na pod­sta­wie tej książki jest nie­moż­liwe;
* nie­kom­pletne tablice, wobec czego przy­dałby się sko­ro­widz, ale go nie ma;
* pomi­nięte infor­ma­cje o moż­li­wo­ści zatru­cia np. czar­nym bzem albo komosą białą;
* zda­rzają się nie­do­pra­co­wane prze­pisy – fili­żanki, torebki i pół-opa­ko­wa­nia jako miary bez spre­cy­zo­wa­nych wag czy obję­to­ści;
* 25 minu­sów, po jed­nym za każdą rymo­wankę o rośli­nach;
* 34 minusy za cytaty i jesz­cze kilka za wyry­wa­nie ich z kon­tek­stu, a więc kale­cze­nie utwo­rów god­nych uwagi (czyli czego nie poli­czy­łam na minus, jak Quenau i Whit­mana, to i tak jest bez sensu pocięte).


Dla kogo? Eme­ry­to­wa­nych przed­szko­la­nek cie­ka­wych świata oraz innych ludzi obda­rzo­nych nad­cier­pli­wo­ścią i lep­szymi źró­dłami bota­nicz­nymi.
W kate­go­rii DZIKIE GOTOWANIE W DOMU –> 3/10.


Man­cini Paola (2015). Sekrety wiej­skich ziół. Natu­ralne recep­tury, prze­pisy i inspi­ra­cje die­te­tyczne. Wydaw­nic­two Esprit. Kra­ków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz