sobota, 4 lutego 2017

zmieniam na-wyki

Od kiedy prze­pro­wa­dzi­li­śmy się na wieś, Mia­sto czeka, Mia­steczko jest dalej niż kie­dy­kol­wiek. Bli­sko jest Powiat. A nie­da­leko ratu­sza skle­pik z ziar­nami. Żyto, sorgo, gryka, wyka… Mia­łam w pla­nie zebrać kie­dyś nasion dzi­kiej wyki do eks­pe­ry­men­tów, ale jedyne obie­cu­jące ilo­ściowo sta­no­wi­ska jakie namie­rzy­łam, były poło­żone bli­sko dróg. Na razie mam kupną wykę siewną – całe 2,50 zł za kilo­gram.

Wyka siewna (Vicia sativa) to jadalna roślina strącz­kowa. Ma kuli­ste ziarna wiel­ko­ścią zbli­żone do socze­wicy. Roz­pa­dają się na połówki, zupeł­nie jak groch. Upra­wia się ją powszech­nie, ale nie dla celów prze­my­słu spo­żyw­czego, tylko na paszę. Zie­lone czę­ści jedzą głów­nie prze­żu­wa­cze, nasio­nami karmi się drób. Szcze­gól­nie ujął mnie jeden opis. „Nie­zbyt smaczna, nie bar­dzo strawna, za to wyjąt­kowo pożywna. Plotki gło­szą, że jest zbyt gorzka dla koni – to zależy od odmiany, bo są takie pozba­wione gory­czy. A co do pożyw­no­ści, zawiera tyle samo przy­swa­jal­nego białka, co socze­wica, wię­cej od fasoli i gro­chu. Mówi się też, że może być szko­dliwa, jed­nak więk­szość odmian upraw­nych zostało pozba­wio­nych nie tylko gorz­kiej wicja­niny, ale też pro­ble­ma­tycz­nych alka­lo­idów, żeby nawet przy spo­rych ilo­ściach paszy nie szko­dziły zwie­rzę­tom. Z kolei sapo­niny usuwa się w przy­go­to­wa­niu razem z odle­waną wodą. Kto cią­gle nie­prze­ko­nany, niech spraw­dzi, że wyką jest także bób.

Żeby uzdat­nić nasiona do spo­ży­cia, moczy się je w zim­nej wodzie kil­ka­na­ście godzin, odlewa wodę (będzie mętna), i gotuje w dwóch eta­pach. Zalewa świeżą zimną wodą i gotuje przez godzinę, a potem odlewa (będzie ciemna) i zale­wa­jąc ziarna nową – tym razem gorącą – wodą, gotuje znów godzinę. Tylko tro­chę wię­cej roboty niż z gro­chem, ale za to wykę trud­niej przy­pa­lić. To wer­sja ostroż­no­ściowa, bo odmiany spraw­dzone wcze­śniej na sobie i łagodne w smaku można pró­bo­wać pre­pa­ro­wać kró­cej.

Ugo­to­wana wyka jest bar­dzo podobna w smaku do socze­wicy i z powo­dze­niem może ją zastą­pić we wszyst­kich potra­wach. Bar­dzo dobrze łączy się z przy­pra­wami, tak jak cie­ciorka, dla­tego daje pra­wie nie­ogra­ni­czone moż­li­wo­ści przy­rzą­dza­nia.


wyka siewna, vicia sativa, rośliny pastewne, jadalne chwasty, pieczone nasiona wyki


chrupki z wyki

szklanka suchych nasion wyki
woda
łyżka oleju rze­pa­ko­wego lub sło­necz­ni­ko­wego
1/2 łyżeczki soli
drobno zmie­lone przy­prawy: papryka, czo­snek, tymia­nek, pieprz, nasiona kolen­dry, ore­gano
(lub ulu­biona mie­szanka – uwaga na sól w skła­dzie!)

Nasiona namo­czyć w przed­dzień. Po kil­ku­na­stu godzi­nach mocze­nia odlać wodę, zalać od nowa zimną i goto­wać godzinę. Po tym cza­sie zagoto­wać w czaj­niku wodę, wykę ponow­nie odlać, zalać wrząt­kiem i znów godzinę goto­wać. Następ­nie odce­dzić i osu­szyć. Nasiona wymie­szać z ole­jem i przy­pra­wami – deli­kat­nie, żeby nie zgnieść zia­ren. Wysy­pać na wyło­żoną papie­rem bla­chę; taka ilość powinna pokryć ją rów­no­mier­nie poje­dyn­czą war­stwą. Piec 35–40 minut w 200 stop­niach. Więk­szość pie­kar­ni­ków roz­grzewa się nie­rów­no­mier­nie, więc dobrze cza­sem chrupki prze­mie­szać, zwłasz­cza pod koniec pie­cze­nia. Są gotowe, kiedy przy­jem­nie chru­pią.

6 komentarzy: