piątek, 17 sierpnia 2018

najeżone zło

Jeżyny są jak drut kolczasty. Leśne zasieki znaczące ślady na butach, szarpiące ubrania i zostawiające kolce w skórze. Najzjadliwsze chwasty, płożące pułapki, czołgające się badziewie. To właśnie o nich myślę, kiedy wyciągam uprzykrzone haczyki ze spodni albo przedramion. Dopóki nie dojrzeją owoce.




pudding z chałki z jeżynami


pół chałki (najlepiej wczorajszej)
masło
100 ml śmietanki 36%
60 ml mleka
1 jajko
2 płaskie łyżki cukru
łyżeczka domowej esencji waniliowej
cukier demerara lub kokosowy do posypania
kubek leśnych jeżyn

Kromki chałki posmarować masłem i pokroić w kostkę. W misce rozmieszać mleko i śmietankę z cukrem i esencją waniliową. Kiedy cukier się rozpuści, wbić jajko i roztrzepać. Wsypać kawałki pieczywa, dość delikatnie wszystko wymieszać i odstawić na kilka minut. Piekarnik rozgrzać do 160 stopni. Wysmarować masłem sześć kokilek lub niewielkie naczynie do zapiekania, nałożyć masę i posypać po wierzchu brązowym cukrem. Zapiekać 25-30 minut. Jeżyny rozgnieść widelcem, jeśli są kwaśne, można dosłodzić, a kilka zostawić do dekoracji. Od razu po wyjęciu puddingu z piekarnika wykładać owoce i niezwłocznie podawać.


2 komentarze:

  1. Jeżyny najsmaczniejsze są (dla mnie) takie jedzone prosto z bieszczadzkich krzaczorów :)
    Tych uprawianych w ogrodach nie umiem polubić. Nie ten smak, nie ten zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie jak maliny, ale uprawnymi też nie pogardzę. :)

      Usuń