Kto widział kwitnącą sałatę, ten pewnie rozpozna pokrewieństwo
z niektórymi chwastami. Najbardziej rzuca się w oczy, kiedy patrzy
się na mlecz warzywny i sałatę kompasową. Oba gatunki na surowo są
trochę gorzkie i straszą mlecznym sokiem, a sałata dodatkowo
grzebieniem kolców przez środek spodniej strony liści, ale kiedy
podsmaży się młode liście na dobrej oliwie, wychodzi idealny
dodatek do świeżej ciabatty albo bagietki. Listki świetnie chłoną
olej nabierając delikatności i niewiele więcej potrzeba do
szczęścia.
dzika sałata na oliwie
pęczek dzikiej sałaty: mlecza warzywnego albo sałaty kompasowej
oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia
kwiaty i listki macierzanki piaskowej (lub tymianek), sól
pszenne pieczywo
Liście oddzielić od łodyżek – twarde części odrzucić. Zieleninę umyć i osuszyć, a pędy lepiej posiekać, bo bywają włókniste. Smażyć krótko na oliwie nie rozgrzewając zbytnio patelni. Na koniec posypać macierzanką i ewentualnie posolić. Podawać ze świeżym pieczywem.
Macierzankę piaskową (Thymus serpyllum) spotkaliśmy z Potworem brnąc rowerami
piaszczystą drogą w sosnowym lesie. Bawiliśmy się
w rozpoznawanie roślin z siodła podczas jazdy, ale dla tego
maleństwa zrobiliśmy postój, żeby uzbierać trochę
z przeznaczeniem do kuchni.
Mlecz warzywny (Sonchus oleraceus) jest dość daleko spokrewniony z mniszkiem lekarskim. Z wyglądu raczej drapaty, ale młode liście wyglądają nawet apetycznie. Tego poniżej postanowiły podgryźć miniarki.
Sałata kompasowa (Lactuca serriola) nadaje się do jedzenia, póki młoda. Starsze liście
odstraszają wyschniętymi kolcami, które na tym etapie są już twarde
i zniechęcają słusznie, bo stare rośliny mogą być przyczyną zatruć.
Na zdjęciu widać je jako jeszcze miękkie nieszkodliwe igiełki.
Jeszcze inną dziką sałatą jest cykoria podróżnik, ale na nią są też inne sposoby.
daje do mylsenia
OdpowiedzUsuń