niedziela, 5 marca 2017

zimówka - jadalna huba - i jak sprawdzić wysyp zarodników?

Dawno temu, kiedy jesz­cze zda­rzało nam się pro­wa­dzić kawiar­niane życie nie­mal w samym pier­wot­nym Lesie, dosta­li­śmy od czło­wieka dobrze poin­for­mo­wa­nego taką radę: Są miej­sca, gdzie tury­ście nie wolno scho­dzić ze szla­ków, ale wolno zbie­rać grzyby. Naucz­cie się nazwy zimówka aksa­mit­no­trzo­nowa, to nawet po opa­dach śniegu będzie­cie mieli dobre alibi. 

Nie nad­uży­wa­li­śmy tego spo­sobu, z resztą dotąd nie wiemy, czy ten zakaz nie ozna­cza w prak­tyce tylko nie­ka­ral­no­ści zbie­ra­nia runa z ozna­ko­wa­nych pusz­czań­skich dróg.




Ale zimówki, czyli pło­mien­nice zimowe (Flam­mu­lina velu­ti­pes), jadalne jed­no­roczne huby, wystę­pują też u nas na wsi. Są bar­dzo pospo­lite. W naszej oko­licy naj­chęt­niej pora­stają topole. Te rosły na zbu­twia­łym pniaku topoli czar­nej. Sezon na nie powoli się koń­czy, bo wystę­pują od paździer­nika do marca. Kuli­nar­nie nadają się do tych wszyst­kich zasto­so­wań, co opieńki i są rów­nie smaczne, a mniej problematyczne, bo nie wymagają długiego gotowania z odlewaniem wody.




Na przed­wio­śniu trudno je pomy­lić z jakimś nie­ja­dal­nym lub tru­ją­cym gatun­kiem, jed­nak jesie­nią jest pewne ryzyko. Dla­tego warto zwró­cić uwagę na cechy cha­rak­te­ry­styczne. Zgod­nie z nazwą naj­waż­niej­sza to aksa­mitny trzon, fak­tycz­nie poro­śnięty gęsto ciem­no­brą­zo­wym mesz­kiem i pło­mienny kolor, do tego nie­rów­nej dłu­go­ści blaszki. Rów­nie ważne jest miej­sce – rosną tylko na (żywych lub mar­twych) drze­wach liścia­stych. Jeżeli opis i czas wystę­po­wa­nia się zga­dza, dla pew­no­ści pozo­staje tylko spraw­dzić wysyp zarod­ni­ków.




Być może tra­fia­li­ście na infor­ma­cje o bar­wie wysypu zarod­ni­ków w atla­sach grzy­bów, ale nie pró­bo­wa­li­ście tego badać. A to naprawdę przy­datny test do zro­bie­nia w warun­kach domo­wych, a nawet tere­no­wych. Szcze­gól­nie pomaga ozna­czyć grzyby blasz­kowe.

Polega na poło­że­niu świe­żego kape­lu­sza pozba­wio­nego trzonu na przy­kład na papie­rze na kilka godzin. Ważne żeby leżał obłocz­nią (blasz­kami) do dołu i był osło­nięty od wia­tru czy prze­ciągu, ale nie­zbyt szczel­nie, nie może zapa­ro­wać. Kiedy po tym cza­sie podnie­sie się kape­lusz, pozo­sta­nie war­stwa owoc­ni­ków widoczna gołym okiem. W przy­padku ciem­nego wysypu będzie ona wyraź­nym „odci­skiem kape­lu­sza”. Jed­nak pło­mien­nica zimowa ma owoc­niki jasno kre­mowe lub białe. Białe na bia­łym papie­rze zaob­ser­wo­wać trud­niej, ale pła­sko pod świa­tło widać je jako drob­no­ma­tową war­stwę z pro­mie­ni­stym śla­dem bla­szek. Efekt jest trudny do uchwy­ce­nia na foto­gra­fii, dla­tego posił­ko­wa­łam się sztucz­nym świa­tłem, co też nie na wiele się zdało. Barwę wysypu oczy­wi­ście powinno się oce­niać przy dzien­nym i po wyschnię­ciu, żeby unik­nąć zafał­szo­wa­nia.
(Zdję­cie poni­żej można powięk­szyć klik­nię­ciem na nie.)




Do czego to się przy­daje? Jasna barwa odróż­nia zimówkę od maśla­nek i heł­mówki jado­wi­tej. Odw­rot­nie będzie z pie­czarkami i mucho­morami, to mucho­mor syp­nie na biało, pie­czarka pozo­stawi ciemny brąz. Zwra­ca­jąc uwagę na infor­ma­cje o bar­wie wysypu, upew­nimy się co do opie­niek, ozna­czymy gołąbki i tak dalej. Warto, nie tylko wtedy, gdy nie ma kogo spy­tać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz