Przydarzyła nam się w niedzielę pobudka na łące nad rzeką i żeby nie
zmarnować tak dobrego początku, poszliśmy w las, rozchodzić głowy
i plecy. Brodziliśmy w borówkach podnosząc tumany żółtego
sosnowego pyłku, podziwialiśmy konwaliowe dywany, a kiedy głodni
wychyliliśmy się spomiędzy sosen, trafiliśmy na dzikie
szparagi. Niezupełnie takie same, jak te znane w Grecji,
Chorwacji, Francji czy Gruzji, gdzie w niedostępnych chaszczach
zbiera się cienkie jak sznureczki pędy szparaga ostrolistnego (Asparagus acutifolius). To był zdecydowanie zwykły szparag lekarski (Asparagus officinalis),
popularne warzywo i lubiana roślina ozdobna, prawdopodobnie
zdziczała z uprawy. Pędy miał trochę przerośnięte, ale że żaden
sklep nie oferuje takiej świeżości warzyw, a u nas na wsi w ogóle
w żadnym nie znajdzie się szparagów, zebraliśmy więc najmłodsze,
mimo nieidealnej zwartości główek. Pęczek związałam gumką do
włosów i przytroczyłam do plecaka. Można jeść surowe, ale
smaczniejsze są gotowane czy smażone, więc głód musiał poczekać.
Szparagi, mimo, że zielone, wymagały obrania z powodu włókien pod
skórką, ale na tym kończyła się ich dzikość, bo były kruche, pyszne
i tryskały jasnozielonym sokiem. Żadnej goryczy, mimo, że zebrane
pędy w większości przekraczały 30 cm.
zielone szparagi z parmezanem
Szparagi umyć i obrać kilka (naście) centymetrów poniżej główki w dół. To wymaga ostrej obieraczki i odrobinę uwagi, bo pędy są bardzo kruche. W razie potrzeby pokroić, żeby zmieściły się do garnka czy sitka. Gotować na parze 4 minuty. Podawać gorące posypane parmezanem albo innym twardym dojrzewającym serem.
Niebywałe 😃
OdpowiedzUsuńI do kompletu my - bywalcy. :P
UsuńJa mam szparagusik na oknie, takusieńki sam, jak u Babuni :-)
OdpowiedzUsuńDoniczkowego szkoda byłoby podjadać, chociaż z tego co wiem, nie ma całkiem niejadalnych asparagusów. ;)
Usuńodrobina Azji
OdpowiedzUsuń