Odbyły się lawendowe żniwa.
A potem pęczki zbożopodobnych gałązek zostały przerobione na fioletowy susz. Dom cały pachniał po ciemku, spokojne sny się lęgły w jej ręku.
Kaś wydłubała wianek i pałę, które wybyły kilka ulic dalej. Czyli wszystko zostało w Miasteczku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz