Padało, łaziliśmy we czterech po resztkach Puszczy Sandomierskiej i nawet nie było jak fotografować. Były za to łany czosnaczku (Alliaria petiolata), a nad stawami całe łąki mleczy, czyli tak naprawdę mniszków (Taraxacum officinale). Kwitnących i jadalnych. Jestem monachofagiem, mnichożercą, zebrałam sporo nierozwiniętych pączków kwiatowych. Czosnaczek wzbudził więcej entuzjazmu, rwali nawet młodzi sceptycy, a potem podgryzali w drodze. Reszta poszła na kanapki.
spaghetti z pączkami mniszka
Proporcje dla czterech głodnych.
wersja dla nieoswojonych
600 g spaghetti
1/2 litra pączków mniszka
1 cebula
puszka pomidorów albo passaty
2 ząbki czosnku
zioła np. bazylia, oregano, rozmaryn, tymianek, cząber, majeranek
Makaron ugotować al. dente. Pączki obrać ze sterczących zielonych szypułek, podsmażyć z cebulą na oliwie dodając zioła. Kiedy cebula się delikatnie przyrumieni, wlać puszkę pomidorów i dusić kilka minut. Na końcu dodać wyciśnięty lub posiekany czosnek.
wersja minimalistyczna
600 g spaghetti
3/4 litra pączków mniszka
5 łyżek oliwy
2 ząbki czosnku
Makaron ugotować al. dente. Obrane pączki przemażyć na oliwie, a kiedy zmiękną, dodać drobno posiekany czosnek i zdjąć z ognia.
Potwór zjadł wszystko. Młodzi sceptycy trochę wybrzydzali, że zielone bobki są zbyt gorzkie. No dobra, bardzo wybrzydzali. Później byli traktowani z większą ostrożnością: dostali sałatkę ze stokrotek i szczawiową zabielaną bryndzą.
bardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńuwielbiam włoskie jedzenie, muszę spróbować tego przepisu
OdpowiedzUsuń