Czasami jedzenie chwastów oznacza coś zdrowego i zielonego, a czasami urodziny ma wielki-miłośnik-czipsów-i-tym-podobnych. Wtedy wyciąga się z szafki wielką butlę oleju. Trudno, cel uświęca środki, a to chrupadło jest świetne. I najlepszego, Franuś!
chipsy z topinamburu
bulwy
rafinowany olej rzepakowy
sól
Bulwy umyć, można obrać. Pokroić na plasterki grubości około 1-2mm, za pomocą ostrego noża lub innego sprytnego ostrza: obieraczki, mandoliny, czegokolwiek, co się sprawdzi. (Włączyć okap, jeśli się tylko posiada.) Wrzucać po plasterku na rozgrzany w miarę głęboki olej, w sumie cienką warstwę, ale niekoniecznie pojedynczą. Powinny być zanurzone i od razu bąblować. Kilka razy podczas smażenia potrząsnąć patelnią. Kiedy plasterki osiągną przyjemną rumianość, wyjmować i odsączyć na papierowym ręczniku, nawet jeśli jeszcze są elastyczne - po ostygnięciu staną się kruche i chrupkie. Jeśli potrzeba, rozłączyć posklejane. Przełożyć do miski i posolić.
To musi być świetne! Pozostaje jeszcze tylko znaleźć topinambur😆
OdpowiedzUsuńJak się do maja jakaś kępa nie objawi, pozostanie latem wypatrywać kwiatów, na przyszłość. :)
UsuńMoże okolice ogródków działkowych? Doliny rzeczne?
Chrupnęłabym...
OdpowiedzUsuńDziękuję za zgłoszenie przepisu do akcji Warzywa korzeniowe :)
Polecam. I dzięki za akcję. :)
Usuńciekawy wpis
OdpowiedzUsuńFajna alternatywa dla niezdrowych chipsów
OdpowiedzUsuń