W pierwotnej postaci to bardzo jesienny chleb, w Szwecji piecze się go, kiedy z dzikich jagód dostępne są już tylko brusznice (czyli teraz!), to właśnie one są w składzie i nazywa się wtedy lingonbröd. Uważny czytelnik "Kuchni skandynawskiej" dostrzeże na ilustracji, że bochenek narysowany jest z czerwonymi, nie fioletowymi ciapkami. Ale faktycznie, w wielu szwedzkich przepisach jest wskazówka, żeby użyć takich jagód, jakie akurat ma się pod ręką, świeżych lub mrożonych. Są wersje na zakwasie, sodzie, ta akurat jest na drożdżach. Ponieważ miałam resztkę zamrożonych w sezonie czarnych jagód, też zrobiłam go jako blåbärsbröd.
Przepis pochodzi z powyższej książki z małymi zmianami w kolejności mieszania składników, owoce dodałam po pierwszym wyrastaniu ciasta i piekłam go w żeliwnym garnku nieco dłużej. Autorka poleca ten chleb na kanapki z twarożkiem i dodatkami takimi jak rzodkiewka czy rzeżucha, mimo to moi domownicy postanowili go zjeść w połowie na sucho, a resztę z masłem i powidłami.
Decylitry w przepisie zostawiam, to taki skandynawski folklor, ale przeliczone miary pewnie będą wygodniejsze. No i dodaję do akcji Mopsa. :)
blåbärsbröd
(szwedzki chleb z czarnymi jagodami)
50 g drożdży
4 dl letniej wody /400 g
2 łyżki oleju
6 dl mąki żytniej /360 g
4 dl mąki pszennej /240 g
2 łyżeczki soli
2,5 dl jagód /szklanka
do obtoczenia:
3 łyżki płatków owsianych i 3 łyżki żytniej mąki
Drożdże rozpuścić w letniej wodzie i dolać olej. W misce wymieszać oba rodzaje mąki i sól. Wlać rozczyn drożdżowy do suchej mieszanki i wyrobić jednolite ciasto. Odstawić na pół godziny w ciepłe miejsce przykrywając ściereczką. Stolnicę podsypać mąką, delikatnie wmieszać jagody do ciasta i uformować bochenek, obtaczając w mące z płatkami. Zostawić przykryty do wyrośnięcia około pół godziny, powinien wyraźnie urosnąć, w tym czasie rozgrzać piekarnik (z garnkiem) do 200 stopni. Przełożyć bochenek do garnka lub na blachę i piec 40-60 minut. Mój piekłam godzinę, ponieważ wydawał się dość mokry. Wyjąć i odłożyć na kratkę do wystudzenia.
Fajny. Przeszperam spiżarkę ale jagód to tam chyba nie znajdę. A na brusznicę wciąż się nie wybrałam 😕
OdpowiedzUsuńGdzieś mi się przewinął przepis z suszonymi jagodami. Pewnie namoczone byłyby nie od rzeczy. I oczywiście jeżyny też pasują.
UsuńNie wszystko da się zmieścić w roku, pewnie jeszcze kiedyś sprawdzisz typowane miejsca. A może wtedy okażą się bardziej jagodowe albo grzybowe i znów plany się zmienią?
Mam w pamięci, będę miała na oku w przyszłym roku tę brusznicę. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać, bardzo :-)
UsuńSkarb taki gość! I wzajemnie, bo ja u Ciebie internetowo odpoczywam. :)
UsuńFajny ten chlebek :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Wydawał mi się dość sztampowy, dopóki go nie upiekłam i nie spróbowałam. :)
UsuńZrobiłam go według przepisu Cichowicz-Porady kilka lat temu. Nie wiedziałam, że w oryginale są brusznice. Choć jakiś przepis na pieczywo z nimi też widziałam w tej książce. Dziękuję za informacje. Takie wpisy cenię w akcji najbardziej :)
OdpowiedzUsuńŚwietna akcja, dzięki!
Usuń