czwartek, 22 lutego 2018

pobazina

Spraw­dzam, jak sma­kuje nie­pew­ność, kiedy sta­rego już zaczyna bra­ko­wać, a nowe jesz­cze nie wze­szło. Przed­nó­wek to taka pora, która nas nie doty­czy, chyba że szu­kamy meta­for, albo grze­biemy gdzieś głę­boko w zbio­ro­wej toż­sa­mo­ści.

Prze­pis sprzed wie­ków powi­nien wyglą­dać mnie wię­cej tak: weź mąkę, jaką tam masz, dosyp sprosz­ko­wa­nych kwia­tów, żeby jej szybko nie zabra­kło, wlej wody, ile cia­sto weź­mie. Spró­bo­wa­łam to uzu­peł­nić o przy­kła­dowe pro­por­cje. Wyszedł chleb o gra­ha­mo­wej struk­tu­rze, łagodny w smaku z wyraźną nutą kwia­towo-zie­loną. U mnie domieszka nie jest duża, bo przyj­muje się, że jest moż­liwe zastą­pie­nie nawet ćwierci mąki, a mimo to nie­któ­rym pró­bu­ją­cym prze­szka­dzała.

Zry­wa­nie męskich kwia­to­sta­nów lesz­czyny nie wpły­nie na ilość orze­chów, o ile nie zerwiemy wszyst­kich, bo orze­chy roz­winą się z żeń­skich zapy­lo­nych kwia­tów. Kotki zbiera się po kilka, tak jak wiszą na gałąz­kach. Trzeba wybie­rać nie­prze­kwi­tłe i zosta­wiać na drze­wie rów­nież nie­doj­rzałe, które łatwo roz­po­znać – są krót­kie i twarde. Przed roz­drab­nia­niem warto je pod­su­szyć roz­ło­żone cienką war­stwą.




poba­zina, czyli przed­nów­kowy chleb z kwia­tami lesz­czyny


40 g droż­dży pie­kar­skich
50 ml cie­płej wody
1 łyżka mąki
1 łyżeczka cukru

Wymie­szać roz­czyn i odsta­wić na około 15 minut, aż uro­śnie.

600 g mąki pszen­nej typ 480
350 ml cie­płej wody
2 łyżeczki soli
2 łyżki oleju
75 g męskich kwia­to­sta­nów lesz­czyny

Lesz­czy­nowe kotki oczy­ścić z gałą­zek i roze­trzeć lub roz­drob­nić blen­de­rem. Mąkę wsy­pać do miski, dodać sól i roz­mie­szać. Zro­bić dołek i wlać do niego roz­czyn, wodę i olej, a po nie­do­kład­nym roz­mie­sza­niu, wgnieść kwiaty. Zagnia­tać kilka minut, odsta­wić w cie­płe miej­sce pod ście­reczką – do podwo­je­nia obję­to­ści. Pie­kar­nik roz­grzać do 180 stopni. Cia­sto zagnieść krótko, tyle żeby ufor­mo­wać boche­nek. Można posma­ro­wać go 2 łyż­kami mleka, zro­bić kilka nacięć ostrym nożem. Prze­ło­żyć na bla­chę i piec 30 minut. Stu­dzić na kratce.




Uwaga, infor­ma­cje ważne dla aler­gi­ków. Męskie kwiaty drzew zawie­rają pyłek, który może uczu­lać. Przed zje­dze­niem potrawy z kwia­tów lesz­czyny trzeba zro­bić próbę, czyli zjeść mały kawa­łek kwia­to­stanu i obser­wo­wać reak­cję orga­ni­zmu.
Mimo, że moje jedyne stwier­dzone uczu­le­nie doty­czy kociej sier­ści­/śliny i ma łagodny prze­bieg, a próby z lesz­czyną dotąd zawsze wypa­dały pomyśl­nie, pod­czas przy­go­to­wa­nia tego chleba, roz­drab­nia­nia i pró­bo­wa­nia lasko­wych (nomen omen) kot­ków, odczu­wa­łam dys­kom­fort w gar­dle, wra­że­nie lek­kiego opuch­nię­cia. Jeżeli wiesz, że pyłki roślin Cię uczu­lają, to prze­pis nie dla Cie­bie, praw­do­po­dob­nie nie warto ryzy­ko­wać pogor­sze­nia samo­po­czu­cia.

3 komentarze:

  1. Ciekawy wypiek Ci wyszedł. I ta nazwa - pobazina :) Super!

    Mam opory przed zrywaniem leszczynowych kwiatków, choć wiem, że smaczne i zdrowe. Ale pyłek leszczyny to pierwszy białkowy posiłek pszczół robiących oblot po zimie. One bardziej niż ja potrzebują tych kwiatków. Ja tam mogę sobie upiec chleb albo zaparzyć herbatkę z innych surowców, one muszą mieć leszczynę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te kwiaty, które teraz mają otwarte pylniki, nie przydadzą się pszczołom, bo przekwitną, zanim zima odpuści na tyle, żeby ule zaczęły się budzić. Skrupuły można mieć bliżej wiosny. ;)

      Usuń