Dostałam cynk.
– Karczujemy jukkę, ale pomyśleliśmy, ze ona może być jadalna. Może korzenie czy coś?
Szybkie sprawdzenie. Korzenie nie. Korzenie można co najwyżej próbować wykorzystać jako mydło.
– Nie da się poczekać na kwiaty?
– Nie, wykopujemy dzisiaj.
– A ma chociaż takie długie pędy, niby że szparagi?
– Szparagi chyba ma.
– To lecę.
Domniemane "szparagi" (widoczne na zdjęciu wyżej) okazały się nie tym, czego szukałam, ale jeden nieduży pęd kwiatowy udało się pozyskać. Taki wybujały, na progu kwitnienia, byłby znacznie bardziej interesujący kulinarnie, no i pożywniejszy, bo dużo większy. No ale został zjedzony tak czy siak. Tutaj inspiracja.
Ciekawe, że jukki rzeczywiście należą do rodziny szparagowatych. (Szafirki i konwalie też. To wprawdzie niepocieszające w kwestii jadalności, ale te groniaste kwiatostany rzeczywiście jakby mają w sobie coś wspólnego.)
Pęd jukki (Yucca filamentosa) po upieczeniu wspaniale pachnie: trochę jak zielona fasolka z pieczonymi ziemniakami. Jest mięsisty, soczysty, a pokrojony wcale nie wydaje się łykowaty. (Czyli tak naprawdę jest łykowaty, wydało się – włókna są dookoła pod skórą, ale nie sądzę, żeby wymagały obierania.) Smakuje intensywnie warzywnie i słodkawo z nutą goryczy.
porzadki w ogrodzie
OdpowiedzUsuń