Chrzan to chwast trudny do wytępienia, bo siedzi głęboko jak mało co, odrasta nawet z kawałków ułamanych korzeni i nie ustępuje pola. Ale ma też pewien immunitet dzięki przydatności do kiszenia ogórków i wszystkim ale-tym-razem-na-Wielkanoc-bedzie-prawdziwy-tarty.
Najłatwiej rozpoznać go po liściach. Jest pospolity, niepodobny właściwie do niczego innego, a spore kępy liści trudno przegapić skoro dorastają nawet do metra wysokości. Ale zielone części nie smakują chrzanem, raczej ostrzejszą kapustą. W Nowy Rok namawiałam do ich kulinarnego wykorzystania, więc oto jedna z inspiracji.
drożdżowy chleb żytni z ostropestem na liściu chrzanu
na rozczyn:
1/4 kostki drożdży piekarskich
łyżka mąki żytniej
łyżeczka cukru
odrobina wody
na ciasto:
4 szklanki mąki żytniej typ 720
3 łyżki ziaren ostropestu plamistego
płaska łyżeczka soli
łyżeczka przypraw np. świeżo zmielonego pieprzu
łyżka łagodnego octu
2 łyżki oleju
około 2 szklanki wody
Wymieszać składniki rozczynu w sporym kubku i odstawić, aż zawartość kilka razy powiększy objętość. Czas zależy od temperatury, zwykle to kilkanaście minut, ale jeśli użyje się zamrożonych drożdży, to nawet kilkadziesiąt.
Ostropest rozdrobnić za pomocą maszynki do mielenia maku albo młynka do kawy. W misce wymieszać mąkę z ostropestem, solą i przyprawami. Dodać płyny: ocet, olej i wodę. Wyrabiać 10 minut. Odstawić do wyrośnięcia na pół godziny. W tym czasie nagrzać do 220 stopni piekarnik razem z żeliwnym garnkiem (lub szklanym naczyniem żaroodpornym z pokrywką) w środku – gazowy pół godziny, elektryczny około 15 minut, termoobieg nie będzie potrzebny. Po wyrośnięciu ciasto powinno mieć około dwukrotnie większą objętość. Wyjąć z piekarnika gorące naczynie, wyłożyć liściem chrzanu i przełożyć na niego ciasto, zawijając brzegi liścia. Chleb piec pół godziny pod przykryciem i jeszcze kwadrans dopiekać bez pokrywki. Wyjąć na kratkę do całkowitego wystygnięcia. Upieczony chleb będzie wydawał głuchy odgłos przy pukaniu palcem. Kroić chleb dopiero, gdy osiągnie temperaturę pokojową.
Chleb pieczony tą metodą (garnkową) ma kształt zgrabnego bochenka, wspaniale chrupiącą skórkę i co najważniejsze – jest niekapryśny. Przypadkowe przedłużenie pieczenia, dodanie zbyt dużej ilości wody, użycie rozczynu, który zdążył po drodze wyrosnąć, wykipieć i opaść ani krojenie na gorąco właściwie nie są w stanie go wzruszyć. Jest chyba tylko jeden sposób, żeby go popsuć: zapomnieć o soli.
Wskazówki:
* Dodatek ostropestu można pominąć albo zastąpić siemieniem lnianym. Tylko nie wybierajcie ziaren rozdrobnionych przez producenta, bo takie są zwietrzałe i nietrwałe, szybko jełczeją.
* Sprawdzi się również mąka pszenna, albo mieszanka pszenno-żytnia. Może być pełnoziarnista albo innego typu, tylko prawdopodobnie zmieni to ilość potrzebnej wody. Przy eksperymentach z mąkami warto pamiętać, że dodatek bezglutenowych, np. kukurydzianej sprawia, że chleb jest bardziej kruchy, a nawet stosunkowo niewielki udział skrobi ziemniaczanej wpływa na to, że gotowy chleb jest bardziej mokry w środku i może skutkować zakalcem na dole bochenka.
* Do zakwaszenia ciasta nadaje się też sok z cytryny albo zalewa octowa z jakiejś domowej marynaty, szczególnie jeśli wykorzystano do niej ocet jabłkowy lub winny. W ostateczności nawet kwasek cytrynowy spełni swoją rolę.
* Jeżeli ciasto wyrabia się ręcznie (łyżką), można dodać trochę więcej wody, żeby ułatwić sobie pracę.
* Przy zawijaniu liścia, nerw główny w dolnej jego części najwygodniej przeciąć nożem w miejscu załamania, żeby nie odstawał.
* Przy braku innej kratki do ostudzenia chleba, dobrze sprawdza się kratka kuchenki gazowej.
Cudowny chleb! Pieczenie chleba wciąż przede mną... ale może kiedyś się zmobilizuję ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto. :)
OdpowiedzUsuńlubie chrzan
OdpowiedzUsuńWygląda majestatycznie.
OdpowiedzUsuń