„Smakowite drzewa” dostałam w zeszłym roku w prezencie od Potwora. I musiałam trochę ochłonąć, żeby cokolwiek napisać. Gosia Kalemba-Drożdż na pewno jest Wam znana, niezmiennie
polecam jej rozkwiaszczony blog kulinarny.
Zaczyna się od zaskakującego wstępu. Jest aktualny i emocjonalny, a przy tym rozsądny. To kawałek niezłej publicystyki, która odnosi się między innymi do ostatnich wzmożonych wycinek. Autorka nie uczłowiecza przy tym drzew, żeby zagrać na emocjach. Przytacza argumenty biologiczne, znane choćby ze wspaniałej książki „Zmysłowe życie roślin” Daniela Chamowitza albo z bardziej już popowego „Sekretnego życia drzew” Petera Wohllebena, które jest nawet w źródłach.
Wprowadzenie krótko opisuje podstawy budowy drzew i wskazówki ogólne dla zbieraczy. Jest konkretnie i prosto, fachowe słownictwo się nie rozmywa w uproszczeniach, ani nie dominuje, rzadko spotykana równowaga. Nie dotyczy to może akapitu zaczynającego się od drzewnego dzidziusia, ale ten akurat kawałek chętnie przeczytałabym kilkuletniemu dziecku. (Może już niedługo, dzieci tak szybko rosną.) Z resztą dziecięcy fragment kończy się szybko, dalej jest drzewo Schrödingera i tak sobie myślę, czy wywierty dendrochronologów nie godzą tej sprzeczności.
Od opisów gatunków i ich zastosowań nie umiałam się oderwać. Zwięzła teoria, świetna synteza praktyki i zdjęcie liścia lub gałązki w naturalnej skali. Osiemnaście krótkich podrozdziałów z samymi konkretami. I na dokładkę kasztanowiec, umieszczony na drodze wyjątku, bo niejadalny – słuszne odstępstwo ze względu na podobieństwo nazwy do kasztana jadalnego i kuszącą co roku obfitość owoców. Każdej jesieni odpowiadam na pytania, czy owoce kasztanowca są jadalne, więc rozumiem decyzję o szerszym opisaniu ich nieprzydatności w kuchni.
Zdecydowaną większość książki zajmują przepisy. Przetwory, przekąski, sałatki, zupy, dania na ciepło, wypieki, desery, lody, napoje i alkohole. Prawie każdy zawiera komentarz autorki dotyczący smaku lub historii samej receptury, czasem osobisty albo żartobliwy. Bardzo lubię właśnie taki styl, kiedy sposób przygotowania opisany jest równoważnikami, a jednocześnie całość ma dzięki dopiskom mniej formalny charakter. Doceniam!
Naprawdę niezwykłe pomysły na dania sąsiadują z tradycyjnymi. Ale nie pomysłowość jest największą zaletą „Smakowitych drzew”, tylko dzielenie się doświadczeniem, jakiego nie zebrał nikt inny. Kilkanaście gatunków drzew we wszystkich możliwych zastosowaniach i do tego praktyczne patenty kulinarne. (Pewnie wiecie, że kwiatostany sosny są jadalne, ale kto sprawdzał, czy można je mrozić?) Przy pierwszej okazji zerknijcie na przepis ze strony 298 na fermentowane herbaty. Sposoby na ułatwienie fermentacji liści poznałam na warsztatach Gosi i korzystam z nich zawsze.
Wielka zaletą publikacji są też zdjęcia autorki do wszystkich przepisów. Nieprzestylizowane i rzetelne, czyli nie ma możliwości, że jakiś kucharz albo stylista jedzenia dodał losowe zioła dla ozdoby, użył innych metod i zignorował opisany sposób przygotowania (a różnie z tym w Pascalu bywa). Na koniec bibliografia i netografia, dobre źródła.
Czy znalazłam choćby jedną jedyną wadę? Ha! Cytat na okładce, mimo że cenię Klaudynę, jest po prostu niepotrzebny.
Specjalnie sprawdziłam zespół redaktorski w ostatnich książkach Małgorzaty Kalemby-Drożdż. Ta sama naczelna, więc spójność serii pewnie jest wynikiem długiej dobrej współpracy, ale mam też inną teorię. Że jak autor wydawcy nie przypilnuje, okładki i zakładki, papieru i spisu treści, to różnie bywa. Tu widzę właśnie taki nadzór i chyba się nie mylę. Po prostu dobra robota!
Dla kogo? Sami się poczujcie zmuszeni do zdobycia tej książki, co będę wymieniać.
W kategorii DZIKIE GOTOWANIE W DOMU –> 10/10.
Kalemba-Drożdż Małgorzata (2017). Smakowite drzewa. 147 przepisów na dania z nasion, liści, kambium, kwiatów i pąków polskich drzew. Pascal. Bielsko-Biała
Z drzewami mam jak wegetarianie ze zwierzętami - żal zjadać, okradać, podziwiam 😊 Powoli się budzą..
OdpowiedzUsuńTen temat też jest poruszony. Myślę, że czujemy to podobnie. Mi żal tylko bezmyślnego niszczenia, bo korzystanie z szacunkiem to przecież zupełnie co innego. Uważam, że można jednocześnie podziwiać drzewa i na przykład otaczać się drewnem.
UsuńZjadając rozetę stokrotki unicestwiam ją całą, a liście lipy mogę zrywać co roku i długo żyć z nią w zgodnym sąsiedztwie. Byle wiedzieć, jak drzewom nie zaszkodzić i dobrze wykorzystać zbiory.